Strony

Emocje w minimalizmie

Pisałem ostatnio o emocjach w konsumpcjonizmie, teraz zaś chciałbym się skupić na minimalizmie.

Wyobraźmy sobie zatem minimalistę, który ma mało rzeczy i jest oszczędny. Stara się być wdzięczny za to, co otrzymuje od życia, choćby to było niewiele. Nie oczekuje, że wszystko u niego będzie najlepsze, najdroższe i najmodniejsze. Potrafi zadowolić się skromnym jedzeniem w niedużych ilościach.

Jakie więc emocje mogą pojawiać się jako naturalna konsekwencja obranej drogi?

Nie będę tu idealizować i powiem, że minimalizm oprócz wielu pozytywnych emocji może wprowadzać też i negatywne. Kiedy? Głównie w kontaktach z rodziną, znajomymi, a nawet obcymi, w przypadku gdy nie akceptują oni minimalistycznej postawy.

Może wtedy się pojawiać poczucie wyobcowania, niedopasowania i odmienności.

Niektórych mogą wprawiać w zakłopotanie takie pytania jak „To ty nie masz samochodu?”, „Jak to, z nami się nie napijesz?”, „To ty nie jesz słodyczy? Brakuje ci jeszcze włosiennicy i celi klasztornej”. Wegetarianom zdarza się też słyszeć teksty typu „To twoje wegetariańskie jedzenie wygląda jakby było dla królika. Ja królikiem nie jestem i muszę jeść mięso”. Naturalnie, można być na to odpornym i się tym nie przejmować albo wystosować odpowiednią ripostę.

Niektórzy mogą się też czuć lekceważeni i odrzuceni w kręgach, w których ważne są pieniądze i stan posiadania. Tu też można się na to uodpornić albo unikać takiego towarzystwa.

Najwięcej negatywnych emocji może się jednak pojawić w najbliższej rodzinie. Najtrudniejsze przypadki to małżeństwa, w których jedna strona jest konsumpcyjna, a druga minimalistyczna, w której jedna chce mieć sto razy więcej rzeczy niż druga.

Być może zatem minimalizm niektórym ludziom przynosi szkody. Jeśli jednak wspomniane przypadki nie będą stanowiły wyraźnych problemów, to minimalizm może wnieść (choć nie musi) bardzo dużo pozytywnych emocji, na przykład:

Wdzięczność i zadowolenie, bo łatwo stwierdzić, że wiele się otrzymało i ma się wszystko czego się potrzebuje.

Zadowolenie z wagi swojego ciała. Spokój i dobre samopoczucie z powodu dobrej diety. Lekkość, poczucie siły i radość ze sprawności fizycznej.

Spokój, że nie ma się żadnej rzeczy, której by się żałowało w przypadku kradzieży.

Spokój, że nie trzeba często czegoś kupować, załatwiać czy naprawiać, że nie trzeba jechać z samochodem do serwisu, wzywać fachowca do czyszczenia klimatyzacji, jechać po nową mikrofalówkę czy odkurzacz, bo stare się popsuły.

Poczucie swobody, gdy łatwiej jest zmienić miejsce zamieszkania z powodu małej ilości rzeczy.

Harmonię z powodu kontrolowania zachcianek. Minimalista może osiągnąć stan, w którym jest się w małym stopniu szarpanym przez różne nałogi występujące pod takimi przebraniami jak „mam ochotę na coś słodkiego”, „chce mi się kawy”, „muszę się napić piwa”, „idę sobie zapalić”. Zachcianki mogą burzyć pewien wewnętrzny spokój i zmuszać do zaspokajania ich, co potrafi odciągać od innych, ważniejszych sfer w życiu.

Radość z wolnego czasu poświęconego na rodzinę, przyjaciół, zainteresowania i kontakt z przyrodą (przy krótszych godzinach pracy, braku telewizora i poświęcaniu niewielkiej ilości czasu na zakupy).

Entuzjazm z pracy zgodnej z powołaniem, jeśli jej wybór wiązał się z akceptacją niższej pensji.

Sam minimalizm oczywiście nie gwarantuje szczęścia, ale często do niego zbliża, bo może torować drogę do wspomnianych pozytywnych emocji.

10 komentarzy:

  1. Dużo myśli w 1 artykule. O każdym aspekcie można długo rozmawiać. Ale niech będzie o jedzeniu.

    Ja jem mnóstwo wegetariańskiego jedzenia, potraw, warzyw, itp - ale jem też mięso, np. wspomnianego królika lubię bardzo.

    Rozumiem "pożeraczy biednych roślinek" kulinarnie - bo jedzenie wegetariańskie przyrządzone odpowiednio może być niezwykle smaczne.

    Może zamiast walczyć z tekstami typu jesteś królikiem - poczęstować takiego sceptyka dobrą potrawą bezmięsną?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak naprawdę każda nasza decyzja może się spotkać z negatywną reakcją. Ludzie lubią krytykować, pouczać i wierzyć, że "wiedzą lepiej".

    Mój minimalizm to moja świadoma decyzja, liczę się z jej konsekwencjami. Jeśli my nie będziemy bardzo (osobiście) krytykować ludzi typu "chomik", oni też powinni tak się do nas odnosić. Wiem, że to brzmi idealistycznie.

    Jednak powinniśmy przyjąć do wiadomości fakt, że każdy żyje swoim życiem. Każdy ma prawo dokonywać takich wyborów, jakich chce. Oczywiście mamy prawo (a czasem obowiązek) rozmawiać o tych niekoniecznie trafnych wyborach, możemy po prostu rozmawiać i pokazywać inny sposób patrzenia, inną perspektywę. Powinniśmy szanować się nawzajem (w tym też szanować wybory innych).

    Pozdrawiam,
    Wasp

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem aż tak ekstremalna, żeby nie mieć odkurzacza :) ale co do jedzenia, nałogów i nietolerancji niestety muszę się zgodzić z obserwacjami Henryka. Problemem związanym z długotrwałą dietę wege jest to, że zmienia się smak. Tzn. jest problemem przyprawienie czegoś tak, by smakowało szerszemu ogółowi. Używając mało soli i 1-2 przypraw słyszy się komentarze, że coś jest bez smaku, albo smakuje jak papier albo trawa. Rozwiązaniem jest wyrobienie sobie wewnętrznej postawy, że gotujemy dla siebie i nie musimy zadowalać innych. Osoby żywiące się zwłaszcza w barach poza domem albo kupujące gotowe potrawy do odgrzania są przyzwyczajone do olbrzymiej ilości soli, polepszaczy smaku, ostrych przypraw.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja intensywnie minimalizuje rzeczy w moim posiadaniu, ostatnio wysprzedaje rzeczy, których nie potrzebuje, albo, których nie używam zbyt często.

    Zeszło mi dużo z wyposażenia zawalonego wcześniej mieszkania, bardzo korzystnie sprzedałem mało używaną strzelbę. Wystawiłem parę mebli - są fajne - ale skoro nie używam aż tak?


    Pisałem o tym wysprzedawaniu, z resztą i coś jeszcze skrobnę na pewno.

    I moja rodzina i żony to chomiki. Sam się przekonałem i przekonuję rodzinę do minimalizmu jeśli chodzi o stan posiadania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem poczęstowanie sceptyka pomoże, choć jak pisze Tofalaria kto nie jest przyzwyczajony do takiego jedzenia to nie odczuje zbyt wiele smaku i dalej pozostanie krytyczny.

    Czasem też, tak jak pisze Wasp, może pomóc niekrytykowanie (nawet subtelnie w spojrzeniu) i akceptacja tych o odmiennym stylu życia. Gdy się pozwoli być innym takimi, jakimi chcą. Jednak wielu ludzi odczuwa niechęć od obcego, odmiennego. Jeśli my takimi jesteśmy, mogą się u nich pojawiać negatywne emocje w stosunku do nas. Ile było w historii przypadków złego odnoszenia się do ludzi o innym niż większość kształcie brody lub skóry?

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm, ludzie na wszelkie odmienności są nastawieni wrogo. Mamy 21 wiek a ostatnio kumpla do pracy nie chcieli przyjąć bo... ma długie włosy. Przecież to jest nienormalne, ale co zrobić? Nie jestem minimalistą, mnie po prostu nie pociągają te wszystkie bogactwa. Jeśli mam do wyboru prace bezstresową i krótszą za 1500zł, a stres i tyranie po 12h dziennie za 3000zł wybiore to pierwsze. Jednocześnie widze jak wszyscy dookoła są łasi na forse, rodzice, wielu znajomych. Matka mówi że jestem człowiekiem bez ambicji, że nic w życiu nie osiągnie. Te "osiągnięcia" przyprawiają mnie tylko o śmiech...

    OdpowiedzUsuń
  7. Do Anonima. Dosyć spora część ludzi myśli podobnie. Fakt nie jest o tym na razie głośno. Pogoń za : nowszym autem wiekszym tv gadżetami. To jest takie puste

    OdpowiedzUsuń
  8. Człowieku otworzyłeś mi oczy na problem, którego nie potrafiłem nazwać, którego nie widziałem. Dziękuję Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj. A co konkretnie masz na myśli? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń