Od dawien dawna lubię piesze wędrówki. Po miastach, miasteczkach, wsiach i lasach. W miejscach zarówno reprezentacyjnych jak i zwyczajnych, tzw. nieciekawych, tam gdzie "nic nie ma".
A że jest okazja, to korzystam. Okazja, bo wakacje, dzieci i działka to często dobre połączenie. Szczególnie z dodatkiem wielodzietności oraz wielopokoleniowości.
Zatem przez pewien czas prawie codziennie łączę dojazdy do pracy pociągami z kilkukilometrowymi marszami z podmiejskiej działki (jak to, to nie samochodem???).
Jest pięknie. Te kolory, zapachy, wspaniałe powietrze, poranne mgły i wschody słońca.
A że jest okazja, to korzystam. Okazja, bo wakacje, dzieci i działka to często dobre połączenie. Szczególnie z dodatkiem wielodzietności oraz wielopokoleniowości.
Zatem przez pewien czas prawie codziennie łączę dojazdy do pracy pociągami z kilkukilometrowymi marszami z podmiejskiej działki (jak to, to nie samochodem???).
Jest pięknie. Te kolory, zapachy, wspaniałe powietrze, poranne mgły i wschody słońca.
W lesie latem jest mnóstwo jedzenia. Grzyby, jeżyny, maliny i jagody. Aż czasem szkoda to wszystko mijać, gdy się człowiek spieszy.
Powietrze jest cudne. Ciekawostka: gdy przejedzie jeden samochód, to spaliny czuje się minutę. Jeśli jeden samochód tak czuć, to jak dopiero wpływają na nas dziesiątki czy setki tysięcy pojazdów w miastach. Podobnie jest z dymem papierosowym - dym tylko z jednego papierosa czuć w lesie intensywnie i bardzo długo. To aż szokuje.

O innej porze spotkałem też sarny, bociany, jaszczurki, zaskrońce. No i zwierzęta gospodarskie.
Gdy próbowałem bardziej dzikich tras, to raz zrzuciłem z siebie kleszcza. Szybko go zauważyłem więc się nawet nie wgryzł. (Nie chodzi się w sandałach i krótkich spodenkach tam, gdzie są wysokie trawy!). Komarów i gzów było więcej. Gzy to są dopiero uparte. Jak nie machnie się mocno bluzą, to rzadko rezygnują.
Wieczorem czasem przechodził jakiś pijaczek, więc samotne piesze wycieczki dla kobiet to niekoniecznie dobry pomysł.
Gdy próbowałem bardziej dzikich tras, to raz zrzuciłem z siebie kleszcza. Szybko go zauważyłem więc się nawet nie wgryzł. (Nie chodzi się w sandałach i krótkich spodenkach tam, gdzie są wysokie trawy!). Komarów i gzów było więcej. Gzy to są dopiero uparte. Jak nie machnie się mocno bluzą, to rzadko rezygnują.
Wieczorem czasem przechodził jakiś pijaczek, więc samotne piesze wycieczki dla kobiet to niekoniecznie dobry pomysł.
Ze smutnych rzeczy, to widziałem, że lasy w Polsce są bardzo zaśmiecone. Będzie dużym wyzwaniem dla społeczeństwa to, by się to zmieniło.

Preferowałem marsz zamiast biegu, żeby nie być spoconym w pociągu. Sprawdzała mi się też konfiguracja rower plus pociąg.
Przy innej okazji, nad morzem, bawiłem się w kilkukilometrowe marsze z plecakiem po duże zakupy dla rodziny, mniej więcej w okolicach szóstej rano. Cóż, każdy bawi się tak, jak lubi (to tylko kolejny dziwak w Internecie, przewijaj dalej ...). Trening był ciekawy, ciało intensywnie pracowało niosąc kilkanaście kilogramów.
Tutaj dygresja: 97% naukowców podpisuje się pod tym, że globalne ocieplenie jest powodowane działalnością człowieka. W tej perspektywy chodzenie pieszo i inne ekologiczne środki transportu (rower, hulajnoga) to warte rozważenia opcje.
Okazuje się, że pociągi, wbrew strasznym oczom i głośnym rykom, wcale nie zjadają dzieci! Naprawdę, można nimi jeździć. A dziecko po przejściu kilku kilometrów wcale nie zadzwoni po kuratora! Tak więc, przejazd rodzinny w ten sposób na działkę może być przyjemny, samochód to nie jedyna opcja.
Chodzenie uczy dzielności. Dobrze, gdy dzieci uczą się jej od małego. Oprócz tego, wysiłek fizyczny jest dzieciom potrzebny do rozwoju umysłowego i emocjonalnego.
Ogólnie chodzenie to dla dzieci dużo korzyści. Są na słońcu i powietrzu. Bawią się na górkach, murkach i różnych przeszkodach terenowych. Zbierają patyczki i kamyczki. W lesie jeszcze grzyby i owoce leśne. Oglądają zwierzęta, robaczki i różnych ludzi. Z tego mogą powstać piękne przeżycia i wspomnienia. To po prostu potrzebny element dzieciństwa. A dla mnie to chyba potrzebny element ojcostwa.
Okazuje się, że pociągi, wbrew strasznym oczom i głośnym rykom, wcale nie zjadają dzieci! Naprawdę, można nimi jeździć. A dziecko po przejściu kilku kilometrów wcale nie zadzwoni po kuratora! Tak więc, przejazd rodzinny w ten sposób na działkę może być przyjemny, samochód to nie jedyna opcja.
Chodzenie uczy dzielności. Dobrze, gdy dzieci uczą się jej od małego. Oprócz tego, wysiłek fizyczny jest dzieciom potrzebny do rozwoju umysłowego i emocjonalnego.
Ogólnie chodzenie to dla dzieci dużo korzyści. Są na słońcu i powietrzu. Bawią się na górkach, murkach i różnych przeszkodach terenowych. Zbierają patyczki i kamyczki. W lesie jeszcze grzyby i owoce leśne. Oglądają zwierzęta, robaczki i różnych ludzi. Z tego mogą powstać piękne przeżycia i wspomnienia. To po prostu potrzebny element dzieciństwa. A dla mnie to chyba potrzebny element ojcostwa.
Czy czas na sen też minimalizujesz? Bo niewiele ci go chyba zostaje.
OdpowiedzUsuńJutro akurat nie wstaję o 4:30 :). Więc nie będzie tak źle. Ale ogólnie celuję w spanie tyle ile trzeba, nie dłużej.
UsuńGdybym maszerował sobie wydłużając jeszcze czas dojazdu do pracy żona by mnie zostawiła, a dziecko widziałbym dziennie przez kwadrans.
OdpowiedzUsuńCzas chodzenia/biegania na pociąg na szczęście mam za sobą. Owszem spacer jest przyjemny, ale kiedyś trzeba też zrobić obiad, rozładować zmywarkę i mieć kontakt z rodzinką.
Jeśli zostawałby kwadrans na dzieci, to rzeczywiście bez sensu. Mi zostawało około trzech godzin dzięki wstawaniu o 4:30.
UsuńWszystko zależy oczywiście od indywidualnej sytuacji :). Tego typu eksperymenty nie powinny być kosztem rodziny :).
UsuńU mnie jest to niewykonalne, do pracy dojeżdzam 20 kilometrów. Kolejnym problemem który występuje u ciebie, jest oczywiście czas. Zostaje nam go naprawdę mało i raczej każdy stara się, aby w podróży do pracy spędzać jak najmniej czasu.
OdpowiedzUsuńMożna spędzać ciut więcej, jeśli jest okazja do ruchu i do czytania.
UsuńJa też lubię zatrzymać się w lesie i naładować się pozytywną energią. Niemal codziennie chodzę z moim psiakiem na długie spacery po lesie. Oboje to uwielbiamy! Dobrze, że do lasu mam dwa kroki :)
OdpowiedzUsuńja bym czasowo się nie wyrobił, ponieważ pomimo pełnego etatu pracuję po godzinach i trenuję jeszcze
OdpowiedzUsuńŚwietna opcja. Gdy tylko mogę wybieram piesze wycieczki, tym bardziej że mam pracę siedzącą, więc czasami aż chce się wyjść i zrobić dłuższą pieszą trasę (wiosną i latem również rowerową). Mam to szczęście że mieszkam bardzo blisko lasu więc gdy tylko najdzie mnie ochota, po prostu wychodzą na godzinę lub dwie..
OdpowiedzUsuńOj teraz by się pospacerowało po lesie...
OdpowiedzUsuńHey very interesting blog!
OdpowiedzUsuńPięknie!!!
OdpowiedzUsuńDrogi Henryku! Dołączyłeś do szacownego grona perypatetyków, takich jak: Arystoteles, Teofrast z Erezos, Eudemos z Rodos, Dikiarchos z Messyny, Arystoksenos z Tarentu, Straton z Lampsaku, Likon, Hieronim z Rodos, Ariston z Keos, Kritolaos z Faselis, Diodor z Tyru, Staseas z Neapolu, Ariston z Aleksandrii, Kratipos z Pergamonu, Andronikos z Rodos, Boetos z Sydony, Ksenarchos z Seleukei, Mikołaj z Damaszku, Aleksander z Aigai, Aspazjos, Adrastos z Afrodyzji, Herminos...
OdpowiedzUsuńBrawo!!!