Strony

W XXI wieku najłatwiej jest zostać wegetarianinem lub weganinem



Żyjemy w czasach, w których najłatwiej jest zostać wegetarianinem lub weganinem. Nietrudno też dziś ograniczać spożywanie produktów zwierzęcych i np. jeść mięso tylko raz lub dwa razy w tygodniu.

Nieraz słyszałem głosy krytyczne, że "nie było historycznie żadnego plemienia, żadnego narodu, który byłby wegetariański lub wegański. To nienaturalne i niezdrowe". Nie było, jednak dopiero współcześnie opcja "wege" może być w łatwy sposób zdrowa i dobra.

W minionych czasach nieraz zwyczajnie brakowało jedzenia. Często zatem jedzono co się tylko dało. Skąd się wziął słynny efekt Flynna, czyli zauważalne zwiększenie się inteligencji ludzi w dwudziestym wieku? Ano stąd, że w dużej mierze zmniejszono problem niedożywienia. A kto by chciał rezygnować z produktów zwierzęcych czując głód?

Dalej, można spotkać relacje, że w wielu kulturach było wystarczająco dużo kalorii, ale za mało białka. Pojawiają się hipotezy, że mogło się to czasami  przyczyniać nawet do kanibalizmu. Brakowało też wystarczającej różnorodności produktów.

Dziś bardzo wielu z nas ma wręcz nadmiar kalorii. Możemy też korzystać z globalnego rynku, by dobrze skomponować sobie dietę roślinną pod kątem składników odżywczych, w tym białka. A jest z czego wybierać: jest tyle produktów! Mamy też do pomocy dietetyków, dostęp do licznych prac naukowych, internetu, badań krwi, suplementów i aplikacji. Kiedyś nie było takich opcji.

Obecnie już wiemy, że weganizm nie oznacza, że z tradycyjnego polskiego obiadu odkładamy kotlet schabowy i zjadamy tylko ziemniaki z kapustą na obiad. Nie oznacza też jedzenia wyłącznie surówek. A co dokładnie oznacza, to jest łatwo osiągalne dla każdego, kto chce spróbować.

Łatwo można dowiedzieć się o produktach roślinnych bogatych w białko (powyżej 20%), wapń, żelazo, cynk i wiele innych składników. Łatwo o kupno potrzebnych suplementów z witaminą B12 i D. Kiedyś nie było takiej opcji.

Dziś dodatkowo wegetarianizm i weganizm staje się coraz bardziej popularny. Na Zachodzie nawet kilka procent ludzi twierdzi, że nie je mięsa. W Polsce też rośnie zainteresowanie. A przez to rynek się dostosowuje, przedsiębiorcy reagują. Powstają specjalne produkty i restauracje, więc jest i będzie coraz łatwiej. Również w Polsce - bo np. w rankingu miast przyjaznych weganom serwis HappyCow umieścił Warszawę na trzecim miejscu, przed Nowym Jorkiem i Londynem! Nic dziwnego: w Warszawie jest bardzo dużo wegańskich restauracji.

Na szczęście zatem coraz mniej będzie następujących sytuacji:
-"Jestem weganinem, co mogę zamówić w państwa restauracji?"
-"Taksówkę".

Czasami słyszy się głosy krytyki, że "dobre to danie wegańskie, ale mięsa nie zastąpi". Skąd się to bierze? Mamy tak dużo łatwo dostępnych przepisów wegańskich. Spójrzmy chociażby na te strony na Instagramie: i . Jak to wszystko ładnie i apetycznie wygląda! Co zresztą ciekawe, Instagram podobno przyczynił się do popularyzacji weganizmu. Po prostu potrawy roślinne dużo lepiej wyglądają na zdjęciach i są bardziej różnorodne. Powstało nawet powiedzenie "zjedz tęczę" - czyli wielokolorowy posiłek wegański.

Słyszałem czasami: "nie jesz mięsa? Nie będziesz miał siły".  A czy Frank Medrano też nie ma siły? A wegańscy kulturyści i sportowcy?

Dziś jest też dobry czas na ograniczanie lub rezygnowanie z produktów zwierzęcych, bo pojawiło się dużo badań naukowych wskazujących na związek produktów zwierzęcych z ciężkimi chorobami, np. nowotworami (link 1, link 2, link 3). Szczególnie tyczy się to czerwonego i przetworzonego mięsa (link). Podobny związek tyczy się cukrzycy (link), chorób serca (link) oraz nadwagi i otyłości (link). Światowa Organizacja Zdrowia zakwalifikowała wędliny jako rakotwórcze. Czerwone mięso jako "prawdopodobnie powodujące raka" (link).

W 2002 roku około 35% Adwentystów Dnia Siódmego twierdziło, że są wegetarianami lub weganami (czy to się liczy jako pierwsza kultura wegetariańska na świecie?). To kilka milionów osób! Co ciekawe, badania na Adwentystach wykazały, że żyją znacznie dłużej niż inni Amerykanie  (link).

Dziś każdy, kto chce, może dowiedzieć się, jak okrutne stały się warunki hodowli zwierząt w wielu miejscach na świecie (choć na szczęście nie wszędzie). Te opowieści o kurach z obcinanymi dziobami, by nie zabijały się wzajemnie w zatłoczonych klatkach. Cielęta zabierane po urodzeniu swoim matkom i wysyłane do rzeźni, by od matek można było wydoić większe ilości mleka. Okropności! Przecież zwierzęta żyją i czują.

Wiemy też, że hodowla zwierząt wiąże się ze znacznym zanieczyszczeniem środowiska. Do tego potrzeba do niej więcej paszy i wody. Za to dietą wegańską można wykarmić kilka razy więcej ludzi niż mięsem i nie trzeba dla niej wycinać tylu lasów.

Na koniec powiem, że kiedyś eksperymentowałem z pescowegetarianizmem (odmiana wegetarianizmu dopuszczająca ryby) oraz fleksitarianizmem (mięso od czasu do czasu, np. raz w tygodniu). Pewnego dnia zdecydowałem się  na weganizm. W momencie zmiany chłonąłem wszystko na jego temat jak gąbka i przez to dzisiaj jestem zadowolony z wyboru: m. in. w kwestii samopoczucia, zdrowia i smaku potraw.


13 komentarzy:

  1. Osobiście jem mięso, bo lubię, ale ograniczam je do chudego i jedzonego raz, max dwa w tygodniu. Reszta wege. Jak jestem w gościach, gdzie są same szynki to mnie mdli na samą myśl, że mam to jeść parę dni, no ale jem :) Stąd rozumiem problemy wegetarian.

    Moim zdaniem wegetaranizm (który popieram), a tym bardziej weganizm (który uważam za głupotę, ale szanuję wegan) nie będzie zdobywał aż tak bardzo popularności, bo ma po prostu kiepski PR - kojarzy się z fantyzmem, lewactwem. Nie jest też kojarzony ze zdrowiem, a z walką o zwierzęta.

    Bardziej widoczny jest i będzie trend ograniczania mięsa (oraz jedzenia lepszej jakości) i zwiększania obecności warzyw i owoców w diecie. W sumie to dobry trend.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, wizerunek "wege" będzie się moim zdaniem poprawiał. Widać to już dziś, np. na kanałach YouTube, na blogach i profilach Instagramowych. Szczególnie jest to widocznie na Zachodzie.

      Czemu uważasz weganizm za głupotę? Czy chodzi o to, że trzeba bardziej uważać na bilansowanie składników odżywczych? Teraz jest dużo łatwo dostępnej wiedzy na ten temat.

      Pozdrawiam :).

      Usuń
    2. Weganizm uważam za głupotę, ponieważ:
      1) Trzeba suplementować składniki
      2) Sztuka dla sztuki. Wegetarianizm jest na prawdę OK.
      3) Widziałem przykłady osób które niewłaściwie wprowadziły dietę wegańską (a to duże ryzyko przy niedoświadczonych osobach!) - problemy ze wzrokiem, skórą, gorsze wyniki krwi. Dieta, która może szkodzić niedoświadczonym moim zdaniem nie powinna być propagowana jako odpowiednia. Tego ryzyka nie ma przy wegetarianiźmie.

      Na zakończenie dodam, że moja osobista dieta to inspiracja z diety śródziemnomorskiej i DASH :)

      Usuń
    3. 1) Pewien znajomy lekarz powiedział mi, że w Polsce bardzo wielu ludzi mało przebywa na słońcu i z tego powodu powinni suplementować witaminę D3 - zarówno mięsożerni, wegetarianie i weganie.

      Druga sprawa: czytałem niedawno książkę z nurtu "paleo", która to demonizowała weganizm i promowała jedzenie mięsa. Ta sama książka polecała regularne przyjmowanie ... kilkunastu różnych suplementów!

      A jaki suplement doszedł mi na diecie wegańskiej? Tylko witamina B12 (oprócz wspomnianej D3).

      2) Nie tylko sztuka dla sztuki - dla wielu wegan jest to również szczera chęć poprawy losu zwierząt.

      3) Zgodzę się, że branie się za weganizm bez żadnego przygotowania to głupota. Natomiast uważam za sensowne rozłożone w czasie przejście na weganizm, po przeczytaniu kilku dobrych książek, blogów i obejrzeniu wielu filmów na YouTube na ten temat.

      Ryzyko niedoborów jest w każdej diecie: zarówno wegetariańskiej, wegańskiej jak i włączającej mięso. Osobiście widziałem znajomych jedzących mięso i mające poważne niedobory. Na przykład jedna osoba miała syndrom chronicznego zmęczenia, który minął po suplementacji witaminą D3.

      Usuń
  2. Moim zdaniem wizerunek jak nie był za dobry, tak dalej się nie poprawia. A sam odnoszę wrażenie, że przejście wegetarianizm -> weganizm z mojej perspektywy to już sztuka dla samej sztuki (tracimy/utrudniamy sobie dostęp do części łatwo dostępnych składników odżywczych co jak dla mnie też jest elementem minimalizmu - np jaja, kwasy tłuszczowe EPA i DHA). Sam jestem na protokole, który ma wysoką zawartość mięsa w diecie i równie wysoką (a może i miejscami wyższą) ilość warzyw i trochę owoców (ale tu ostrożniej bo cukry) utrzymując niski deficyt lub zero kaloryczne. Badania z linka można skontrować badaniami mówiącymi o zaletach diety niskowęglowodanowej czy wręcz ketogennej, więcej winy za problemy zdrowotne ponosi cukier a nie tłuszcz czy mięso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Organizm może konwertować Omega-3 ALA do EPA i DHA. Na stronie Dietitians of Canada jest podane, że trzy łyżki zmielonego siemienia lnianego dają 7.29 g ALA (uwaga: ALA trudno się wchłania z niezmielonego), a dwie łyżki nasion chia dają 3.8 g ALA. To wystarczy, by uzyskać 250 mg EPA i 250 mg DHA (zakładam konwersje ALA do EPA i DHA ze skutecznością około 5%).

      A co do wizerunku: gdy oglądam polskie kanały na ten temat, np. "Odmładzanie na surowo" czy "Nowa siła", to wizerunek wydaje mi się bardzo przyzwoity.

      Co do badań, to nie chodzi o sam cukier, bo badacze robią np. duże rozróżnienie między czerwonym i chudym mięsem. Przykładowo tutaj: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4144110/.

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy wpis. Od pięciu lat jestem wegetarianką i czuję się doskonale. Prowadzę aktywny tryb życia, mam dużo siły i energii. Za dwa tygodnie startuję w swoim pierwszym maratonie górskim. Mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie wybierać dietę wegańską lub wegetariańską z korzyścią dla swojego zdrowia i dobrostanu naszej planety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Startuje Pani w maratonie górskim - do tego trzeba naprawdę sporo siły i energii :) Jak widać, dieta wegetariańska może to wszystko dać.

      Usuń
  4. Jestem na diecie roślinnej od ponad dwudziestu lat, czyli większą część swojego życia, na diecie wegańskiej od 5 lat, wcześniej na wegetariańskiej od 16 roku życia - po prostu dostałam kiedyś na obiad bardzo niedosmażoną wątróbkę i później nikt nigdy więcej nie zdołał mnie zmusić do jedzenia mięsa. Na początku było trudno. Co prawda mama uszanowała moją decyzję, ale musiałam sama stać przy garach (co z perspektywy czasu wyszło mi na dobre:)). Reszta rodziny do tej pory lamentuje, że z niedoboru białka mózg mi obumrze... Zresztą po tylu latach wciąż patrzą na mnie z politowaniem, przez pryzmat stereotypów, bo jak to, tak nie jeść mięsa, pysznej szyneczki, jajka w majonezie:)
    W latach 90., bo wtedy zaczęła się moja przygoda z dietą roślinną, wegetarianizm był uważany za ekstrawagancję, nie było takiego dostępu do wege książek kucharskich, w ogóle do rzetelnej informacji. Pamiętam jedno (tak, jedno) czasopismo: Wegetariański Świat. Teraz bycie na wege diecie jest o wiele łatwiejsze, ale wciąż jest to dieta eliminacyjna, dlatego musi być rozsądna. Trzeba wciąż się uczyć, jak bilansować posiłki, interesować, co się wkłada do koszyka, świadomie podejmować decyzje.
    Zgadzam się też z przedmówcą, że weganizm ma zbyt negatywny PR, graniczący z fanatyzmem (chociaż użyte w powyższym komentarzu "lewactwo" też uważam za bardzo pejoratywne). Aktywistom wegańskim wydaje się, że porównania rzeźni do holokaustu wywrą odpowiednią presję na konsumentach, bo de facto brakuje im racjonalnych argumentów. O hipokryzji niektórych tzw. celebrytów nawet nie wspomnę, bo co to za weganizm, jeżeli odziana w skórzane spodnie i futro z norek jem sałatę w wegańskim barze? Niestety, ale takie akcje, wynikające z ignorancji czy - co gorsza - wręcz arogancji, narażają te ruchy tylko na śmieszność.
    Co do samej diety - to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć, żeby zrobić coś dobrego dla siebie i swojego zdrowia. Już nie pamiętam, kiedy byłam chora. Mam piękną skórę, błyszczące włosy i zdrowe paznokcie. Nie mam problemów ze spaniem, a energia wprost mnie rozpiera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Pani za ten komentarz. Lubię czytać takie historie wieloletnich wegan i wegetarian. A Pani ma już ponad 20 lat doświadczenia! Szczególne wrażenie wywarła na mnie Pani opowieść o dawnych czasach i o tamtych dużo większych problemach wegetarian i wegan.

      A co do arogancji wegan: ja głównie ich widzę przez kanały na YouTube i widzę często uśmiech, zdrowie i wiedzę :).

      Usuń
    2. A to przykłady angielskojęzycznych kanałów wegan z dobrym wizerunkiem:
      FullyRawKristina, Lilykoi Hawaii, Simnett Nutrition.

      Usuń
  5. Zastanawiam się, czy za 100, 200 albo 300 lat nie będziemy patrzeć na współczesną masową hodowlę zwierząt i ich eksploatację w podobny sposób, jak dzisiaj patrzymy na niewolnictwo?

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do napisania komentarza :). Chętnie je czytam. Jeśli chcesz komentarzem zareklamować swoją stronę, to proszę upewnij się, że faktycznie przeczytałeś wpis, a Twój komentarz ma co najmniej kilka zdań. Zwiększy to szansę na publikację :).