Strony

Nie lubię trawników

Poruszę tutaj temat krótko przystrzyżonych trawników.

Bardzo irytujący jest hałas mechanicznych kosiarek. Czasem mam wrażenie, że na działkach w soboty jest głośniej niż w mieście, bo jeden sąsiad kosi rano, drugi w południe, trzeci w popołudnie a czwarty wieczorem. Czy można w takich warunkach wypocząć? Czy w dzisiejszym świecie można jeszcze odnaleźć gdzieś ciszę?

Badania naukowe pokazują, że człowiek wbrew utartym opiniom nie może się przyzwyczaić do hałasu. Zawsze reaguje na niego stresem. To zaś odbija się negatywnie na zdrowiu, samopoczuciu, a nawet na relacjach z innymi.

Dodatkowo, wiele kosiarek truje spalinami. I to tam, gdzie chciałoby się mieć czyste powietrze.

Niektórzy nawet używają do trawników pestycydów, co szkodzi środowisku i ludziom w okolicy. Czyż uprawa zieleni nie powinna być dla zdrowia, jako przeciwwaga dla już przesadnie zanieczyszczonego różnymi chemikaliami świata?

Trawniki są zwykle monokulturowe, co oznacza małą bioróżnorodność. Wpływa to też pośrednio na zmniejszenie się liczby innych gatunków w okolicy. Przykładowo, mała ilość kwiatów przyciąga mniej różnych owadów, co z kolei zmniejsza liczbę ptaków.

Trawniki wiążą się też z eliminacją ziół, również leczniczych, które można by co jakiś czas wykorzystywać jako leki, zamiast zawsze kupować tabletkowe odpowiedniki w aptekach.

Czasem na trawnikach miejskich widzę napisy "szanuj zieleń". Wydaje mi się to śmieszne, bo przy koszeniu większość tej zieleni została zniszczona.

Skąd w ogóle wzięła się moda na trawniki? Może wieki temu ludzie chcieli upodabniać się do utrzymujących je bogaczy i arystokracji? Potem zrobił się z tego zwyczaj i doszło do tego absurdalne „teraz wszyscy tak robią”?

Co ciekawe, w przeszłości trawniki były wkomponowane w ówczesne rolnictwo i myślistwo, bo króliki, owce, konie, krowy objadały („kosiły”) łąki, zostawiając niewiele roślinności. Teraz z działek i miast te zwierzęta zniknęły, ale chęć posiadania trawników niestety nie. Mają one w sobie teraz coś nienaturalnego.

Część ludzi może lubić trawniki. A ciekawe ilu jest takich, co ma trawniki nie z wewnętrznej potrzeby, ale tylko na pokaz?

Niektórzy ludzie mający trawniki może nawet nie chcieliby ich mieć, ale zdecydowali się na nie z powodu presji innych. To taka mała niewola. Ktoś ma swój ogródek, ale to i tak zaglądający zza płota sąsiedzi decydują za niego, co on będzie z nim robił. To jest chore. Dopóki coś nie przeszkadza innym, to nie powinno ich to obchodzić. A co może kogoś denerwować w nieskoszonej trawie? Cokolwiek to by było, bombardowanie okolicy hałasem kosiarki przez kilka godzin najprawdopodobniej będzie gorsze.

Prawdopodobnie do popularyzacji trawników przyczyniły się też agresywne kampanie reklamowe maszyn do koszenia. Nawet ostatnio wpadła mi w rękę publikacja udająca czasopismo ogrodnicze, którego zapewne głównym sponsorem lub reklamodawcą była firma produkująca mechaniczny sprzęt ogrodniczy. Naturalnie, nie było tam artykułów o dzikich łąkach, tylko o krótko skoszonych kosiarkami trawnikach i równo ściętych pilarkami krzakach. Przesłaniem tej gazety było zatem coś w rodzaju „miej takie hobby, by kupować od nas drogie urządzenia”. A to, że będziesz hałasował wszystkim szukającym spokoju na działce to już ani sponsora, ani tej gazety oczywiście nie interesowało.

Czy to hobby daje dużo radości? Trudno powiedzieć, wielu ludzi potrafi kosić trawnik przez kilka godzin, po to tylko by do następnego koszenia popatrzyć na niego co najwyżej kilka minut.

Dzika łąka
Czy trawniki są ładne? W moje gusta nie trafiają. Trawniki bowiem przedstawiają dla mnie estetykę równości, jednolitości, monotonii i pewnego zbyt obsesyjnego porządku. Dla mnie osobiście dużo piękniejsza od tego jest dzika natura: różnorodność, bogactwo kolorów, gatunków fauny i flory, pewna spontaniczność na łąkach. Dla mnie dzika łąka jest ładniejsza niż wygolony na krótko trawnik (co ciekawe, taka dzika łąka wymaga nawet mniej pielęgnacji niż trawnik - link z instrukcjami na dole). Tam też panuje porządek, ale nie monotonia.

Poza tym, w dzisiejszych czasach, gdy w sklepach żywność jest tak marnej jakości, wolę już wykorzystywać ziemię nie tylko do celów estetycznych, ale też praktycznych. Trawnik może tylko cieszyć oko, a rosnące warzywa i owoce dodatkowo karmić ciało.

Trawniki u innych nie denerwowały by mnie specjalnie, gdyby nie ten hałas i spaliny. Problem rozwiązałoby koszenie ich tradycyjnymi, zwykłymi kosami. Wymagają one co prawda odpowiedniego szkolenia, ostrożności i wprawy, z początku jest trudno, ale dla doświadczonej osoby staje się ono łatwe.

Koszenie kosą daje więcej zdrowego ruchu. Pozwala oszczędzać na benzynie i prądzie.

Jeśli nawet komuś tradycyjne koszenie zabiera więcej czasu niż kosiarką, to może kosić rzadziej, bo tradycyjną kosą można spokojnie ścinać większą trawę. Wystarczy kosić dwa razy w roku. To duża oszczędność czasu! Również wytchnienie dla tych, co chcieliby na działce odpocząć po całym tygodniu pracy, a nie jeszcze brać nadgodziny w weekend z kosiarką.

Po co są krótkie trawniki? Czy u nas są jadowite węże, czy jest jakieś duże ryzyko, że natkniemy się na niebezpieczny przedmiot, który zauważylibyśmy mając skoszoną trawę? Wydaje mi się, że nie ma takich zagrożeń. Ewentualnie, co jakiś czas może wyrosnąć jakaś trująca roślina, to trzeba będzie ją wyrwać.

Nie opiszę tutaj szczegółowo technik koszenia, zainteresowanym polecam sięgnąć do innych źródeł. Przed praktyką trzeba się trochę o tym dowiedzieć, bo nie przeszkolona osoba łatwo może się sfrustrować, a przy okazji zrobić sobie krzywdę.

Powiem tylko jedno: UWAGA NA PALCE, zwłaszcza przy ostrzeniu kosy! Ja ruszam łokciem w taki sposób, by ręka nie miała szans spotkać się z ostrzem. Trzeba przyznać, że kosy są niebezpieczne. Należy uważać na siebie i na dzieci. Jednak mechaniczne kosiarki są również źródłem wielu wypadków. Byli tacy, co przez nie stracili np. palce u nóg. W dodatku niektóre szczególnie hałaśliwe kosiarki spalinowe mogą nawet powodować ubytki słuchu. Ciekawe co się dzieje ze słuchem u sąsiadów?

Częściowo wykoszona łąka. Dla mnie jest ładniej przed koszeniem.

Na koniec bardzo ciekawy link. Podoba mi się filozofia autora odnośnie łąk. Łączy ona bowiem prostotę, ekologię, troskę o bioróżnorodność, piękno naturalnych łąk przy niewielkim nakładzie pracy. Bardzo polecam.

Łukasz Łuczaj o łąkach kwietnych:
http://www.youtube.com/watch?v=JfbzICDgL5I (gdyby ktoś podejrzewał: nie uzyskuję przychodów w związku z poleceniem tego filmu :)

Linki (po angielsku):
http://en.wikipedia.org/wiki/Lawn

http://en.wikipedia.org/wiki/Lawn_mower
http://en.wikipedia.org/wiki/Noise_health_effects

21 komentarzy:

  1. Mieszkam pod miastem, lato jest nieznośne ze względu na hałas - tak jak piszesz, co chwilę ktoś coś kosi. Sąsiedzi mają ogródki po 30-40 metrów i potrafią spędzić tam 3 godziny z kosiarką. Naprawdę z utęsknieniem czekam na zimę (większość osób odśnieża póki co ręcznie, i tylko dojście do domu).
    Krótka trawa jest co prawda fajna, żeby np. na niej poleżeć, ale nie widziałam, żeby sąsiedzi z tego korzystali. Po prostu koszą i tyle.
    A gość koło nas miał jeszcze zraszacz zaprogramowany od 1.00 do 2.00 w nocy. W końcu chyba wyłączył - może ktoś mu zwrócił na to uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że podzielasz moje odczucia. Kiedy się skończy to szaleństwo z kosiarkami?

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkowicie podzielam zdanie przedstawione w artykule. To wszystko jest chore i to jest jakaś mania.

    Osobiście preferuję dwa rozwiązania:

    1) pseudo-dzika łąka, teren wysiany mieszanką pożytecznych ziół, poziomek, truskawek - można to skosić do gruntu raz w sezonie aby nie zarosło gęstymi bylicami, itp. poziomki i truskawki odrosną na wiosnę

    2)kamienie, żwir, kora - coraz więcej ludzi ma dość koszenia, podlewania i widzę coraz więcej alternatyw

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam jeszcze na wpis o grillach w ogródkach pod nosem sąsiadów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o grille i ogniska to akurat to toleruję i nawet lubię. To naturalny, pierwotny i chyba minimalistyczny sposób na przyrządzanie żywności - na ogniu - bez zaawansowanej techniki - jak za dawnych czasów.

    A trochę dymu z ogniska i zapachów? Bez paranoi - w sterylnym środowisku nie żyjemy.

    Jeśli ktoś z was nie je mięsa - polecam grillowanie warzyw, pieczenie jabłek na ognisku.

    Tu można pogodzić interes mięsożerców i 'pożeraczy biednych roślinek' :)

    Oczywiście absolutnie nie toleruję grillów gazowych - to świętokradztwo! Porażka! Obrzydlistwo!

    i chyba w dobrym tonie jest wrzucić na ruszt ze dwie kiełbaski więcej albo kilka jabłek/warzyw i poczęstować dobrego sąsiada zza miedzy (aż tak już nie oszczędzam - nie jestem chory na umyśle)

    OdpowiedzUsuń
  6. R-O: To świetnie, że się zgadzamy, tylko teraz jak przekonać do tego ludzi :)

    Tofalaria: Wpisu o grillach sąsiadów nie będzie, bo mnie ten problem jakoś omija. Ale chętnie przeczytam o tym u Ciebie na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie wiem? Też może coś napiszę u siebie i podlinkuję do ciebie.

    Nie całkiem podoba mi się to szaleństwo trawnikowe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    Przede wszystkie nie zgodzę się co do Twojej opinii o trawnikach. Jeżeli ktoś chce mieć piękny trawnik w swoim ogrodzie nikomu nic do tego! Jego sprawa! Ty chcesz mieć zarośniętą łąkę? Twoja sprawa, ale po co atakować ludzi, którzy inaczej zapatrują się na swoje własne ogrody?
    Abstrahując od ideologi, to nowoczesne kosiarki wcale nie muszą hałasować. Moja Honda mruczy jak połączenie dawnego V8 z sytym kotem. Przy tak wspaniałym dźwięku człowiek zwyczajnie odpoczywa i na pewno nie przeszkadza sąsiadom.
    @R-O
    poziomki, truskawki nie powinny być koszone co roku. W ciągu jednego roku nie są w stanie osiągnąć swojej pełnej wielkości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam Arturze.

    Jeśli ludzie nie powinni się wpychać do nie swoich spraw - np. ja do trawników sąsiadów, to inni nie powinni się wpychać z hałasem kosiarek do mojej ciszy! Jeśli faktycznie używają kosiarek, które nie hałasują, to świetnie: niech sobie koszą swój trawnik choćby codziennie. Ja jednak na działce słyszę mnóstwo głośnych kosiarek. Poza tym pytanie, czy Twoi sąsiedzi podzielają zdanie, że Twoja Honda ma wspianiały dźwięk? Słyszałem niektóre nowoczesne kosiarki i wcale nie uważam ich odgłosu za piękny :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja wypowiem swoje zdanie o wpisie Artura.

    Przede wszystkim to, że ja mam negatywną opinię o trawnikach to jeszcze NIE ZNACZY, że zamierzam komukolwiek zabraniać trawnika administracyjnie, itp. (choć słyszałem, że w krajach z chroniczną suszą to się często zdarza - taki zakaz)

    Podobnie mam negatywną opinię o paleniu papierosów, ale zawsze broniłem prawa do palenia w pubach (niech właściciel pubu decyduje o swojej własności, a nie urzędnik).

    Koszenie jest legalne od 6.00 do 22.00 i rzeczywiście nie zamierzam sąsiadowi narzucać czegokolwiek - moją własną opinię mogę jednak posiadać.

    Inaczej powiem, kiedy sąsiad w tym upale zapocony męczy się z kosiarką i zobaczy (w przyszłości w domu, obecnie przy biurze) jak to jest u mnie - czyli głównie ładnie wysypana kora i żwir, niskopienna roślinność, itp. wymagające podsypania tylko raz w roku - sam zrobi to u siebie na większości terenu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fragment znanego filmu na ten temat:
    kosiarka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak ja to dobrze znam... Jeżdże z rodzicami czasem na ich działke, ojciec mam wrażenie że ma jakąś obsesje na punkcie trawnika. Jesteśmy na miejscu, widze trawka ładna, ale niska ledwo tam wystaje nad ziemie może ze 2cm i juuuż widze ojciec kosiarka i jeedzie. Przez 20 minut denerwujący hałas. Potem znowu kosi jeden sąsiad, drugi itd. Po co pytam? Racjonalnej odpowiedzi nie usłyszałem nigdy.
    Czasem odnosze takie wrażenie że ludzie te działki tak "picują" na pokaz. "Zobacz mam nową kosiarkę, skosze se nią zaraz trawnik!". To samo z obcinaniem drzew. Owocowe warto przycinać aby dały lepszy plon, ale kształtowanie żywopłotów na jakieś kwadraciki?? Oczywiście nie ręcznie przecież, tylko elektrycznymi nożycami. Znowu hałas.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też nie lubię tych żywopłotów w kwadraciki, to takie nienaturalne. A przy tym ten hałas.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham ten blog ! ;]
    Mój ojciec jest fanem kosiarek - ot taka przypadłość.;/
    Ja nienawidzę hałasu, a silnikowego w szczególności!
    Gorsi od kosiarki są tylko emeryci na motocyklach z dziurawymi tłumikami, nadwagą w obcisłych skórzanych kombinezonach;p

    Ludzie stali się niewolnikami źle pojętej estetyki.

    OdpowiedzUsuń
  15. "Ludzie stali się niewolnikami źle pojętej estetyki" - ładnie powiedziane.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam. :-) Czytam Pana blog od wczoraj i pochłaniam każdy artykuł z wielkim zainteresowaniem. Z wieloma sprawami się zgadzam - sama z moim Narzeczonym jesteśmy minimalistami. Ale nie o tym miałam pisać.

    Rodzice mieszkają na wsi i mają dość sporą działkę z drzewkami i... samą trawą. Nie specjalną jakąś - taka jaka była. Jest piękna zielona, tylko mlecze tatę irytują. Zrobił sobie z rury i kawałka metalu mini-kosę i ścina żółte kwiatki, zostawiając resztę. Codzienny, poranny spacer, bez schylania się - taki mały fetysz taty.
    Korzysta z kosiarki. Skonstruował malutką kosiarkę, z jakiegoś silnika od starej frani, na kółkach od wózka. Nie słychać jej wcale. :) Ot, taka mała alternatywa dla hałasu.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeśli jej nie słychać, to może niech Twój tata produkuje takie kosiarki i je sprzedaje :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Podejrzewam, że to nie tylko użytkownikom działek zależy na popularności strzyżonych, monokulturowych trawników. Wystarczy zdać sobie sprawę ile przyrządów, prądu, a także różnych chemikaliów potrzeba aby trawnik wyglądał dobrze. Normalnie żyła złota! Już po tygodniu od koszenia trawnik wygląda jak? Źle! Trzeba kosić. Kosiarka hałasuje? Trzeba kupić cichą. Nie wszędzie wjedzie? Trzeba kupić podkaszarkę. W dodatku co się w ten trawnik wdaje? Straszliwe choroby! Jakie? Na przykład mech. Albo mlecze. Albo, nie uwierzycie, stokrotki. W gazetce reklamowej Castoramy jest dział: choroby trawników i środki na nie - a tam, jako osobna jednostka chorobowa - stokrotki i przeznaczona do walki z nimi bateria chemikaliów. Takimi pojęciami "źle pojęta estetyka" jest niestety kształtowana i rozwija się w najlepsze. Człowiek z niewykoszonym trawnikiem czuje się zaniedbany jakby się, nie przymierzając, nie wydepilował. Do tej pory na temat stokrotek pamiętał tylko piosenkę Gawędy o tym żeby ich nie deptać, a tymczasem okazuje się że to najprawdziwsza grzybica, wręcz trąd jego ogrodu! W rezultacie patrząc na swój najwłaśniejszy trawnik, który powinien mu dawać odpoczynek, zadowolenie i poczucie obcowania z naturą odczuwa głównie dyskomfort bo a to trzeba łapać za kosiarkę i w te pędy ścinać listek który ma trzy a nie dwa centymetry, a to na samym środku taki straszny wstyd jak stokrotka.

    OdpowiedzUsuń
  19. Popieram. Nie jestem niewolnicą własnego trawnika, ale trawa jest mi potrzebna do życia. Koszę rzadko, korzystam z uroków często. Chcę jeszcze zwrócić uwagę na coś innego. Zapanowała moda na projektowanie podwórek i ogrodów. Koszmarki. Identyczne, z tymi samymi roślinami, sztampowe. Nic nie mówią o właścicielu, pewnie nijakim, z nadzianym portfelem albo dorobkiewiczu "jak też mam i nie jestem od was gorszy". Bez klimatu, uroku, charakteru. Co o tym nowym zjawisku myślicie?

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja mówię tym co bronią trawników wprost czy też okrężną drobą przez "mam prawo u siebie jak chcę", że jeszcze się na tym przejedziecie. Dlaczego? Z dwu powodów: drzewa i owady zapylające.
    Drzewa -> trafiłem na ten blog szukając w google hasła "moda na trawniki" itp. Wygląda na to, że to nie jest zjawisko rozpoznane. A przecież jest powszechne. Jest tyle wsi i małych miast, w których różne skwerki, parczki, jeziorka, stawiki, drogi, podwórka były zarośnięte drzewami. Patrząc na miejscowości widziało się je z daleka. A teraz, po kilkunastu latach rozwoju nowych podejść do "własnych posesji" jest po prostu łyso w tak wielu miejscach, że często bym ich nie zidentyfikował jako tych samych. W mojej ocenie, jest to skala co najmniej 65%. Ludziom nie chce się sprzątać liści u siebie, gminom na cmentarzach, ulicach, placach zabaw, przed szkołami itp. Newsy o huraganach i różnoraki rozwój (np. ogólnie więcej samochodów, altanek, ozdobnych ogrodzeń, itp., na które może coś spadać) powodują dodatkowy nacisk na wycinanie.
    Moda trawnikowa z innych powodów krzyżuje się z tym wszystkim {tak naprawdę w TYM GŁUPIM KRAJU JEST IDIOTYCZNY NACISK SĄSIEDZKI - masz niezadbane podwórze tzn. jesteś słabym gospodarzem. Znam to doskonale - przez lata mieszkałem na niezadbanym podwórku [cudownie różnorodne haszcze zmieniające wygląd, zapach, dźwięk (różne owady) itp. praktycznie co kilka dni - te wszystkie fazy wegetacji, nie to co trawniki] i nie było nikogo kto by nie mówił "zrobilibyście coś z tym": rodzina, sąsiedzi, wszyscy.}. A tymczasem, już od lat są badania, że brak drzew koreluje ze stresem i odstresowymi powikłaniami, a obecność drzew ze zdrowiem (wellbeing) psychicznym i jego benefitami. Najnowszy przykład: w USA przebadali właśnie statystyki z obszarów gdzie pewne żuki atakowały jesion (1,296 "county-ów") z 18 lat. Utrata drzew korelowała tam ze zwiększonymi o 15000 "deaths from cardiovascular disease and 6,000 more deaths from lower respiratory disease". Korelacja utrzymywała się niezależnie od uwzględnienia jako parametru innych zmiennych: przyrost, zatrudnienie, dochody, migracje itp. Bez drzew ludzka psyche siada i tyle. Więc wycinajcie dalej drzewa pod trawniki a później na starość spędzajcie lata w przychodniach bo nie umieliście wcześniej pomyśleć o sobie tylko o tym jak na was patrzą i czego od was oczekują. (!)
    -> owady zapylające. Są obliczenia jakie to miliardy mamy dzięki nim w ekonomiach w różnych skalach (aż po glob) i co się stanie jak ich zabraknie. Nie znam się na szczegółach tego tematu, ale założe się o dużo, że jakby przyszło do poważnej dyskusji, to znajdę silne dowody w postaci rezulataów rzetelnych badań, że trawniki są dużo mniej sprzyjające owadom zapylającym niż "badyla", "samosieje", "tereny niezadbane", "haszcze", "ugory" itd.
    :)
    Tak, ktoś powinien nazwać to zjawisko "moda na trawniki" i np. takie hasło w wiki dać, w powiązaniu z hasłami ekologicznymi, drzewnymi itd.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję za Twój komentarz. Dobrze powiedziane. Trochę smutne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń