Strony

Holendrom się to udało

Lata sześćdziesiąte XX wieku. Holendrzy kupują na potęgę samochody. Coraz mniej ludzi jeździ rowerami, kiedyś bardzo popularnymi. Dla pieszych i rowerzystów ubywa miejsca. Władze traktują rower jak przeżytek. Miasta są reorganizowane. Dostosowuje się je głównie dla samochodów - ponoć środka transportu przyszłości. Przybywa spalin i hałasu. Dzieci mają coraz mniej miejsca na zabawę, a dorośli na spacer. Rośnie liczba wypadków. Umiera coraz więcej dzieci.

W roku 1950 liczba ofiar wypadków wynosiła około tysiąca rocznie. W 1970 - już ponad trzy tysiące, w tym ponad czterysta dzieci. W ludziach narasta wściekłość. Nie mogą tego dłużej znieść. Pełni ducha walki, wychodzą na ulicę i protestują: "koniec z mordowaniem dzieci". Chcą bezpieczeństwa dla rowerzystów i pieszych, innego planowania miast.

Ludzie jednoczą się w organizacje. Zdrowy aktywizm społeczeństwa kwitnie. Ludziom zależy. Działają. Wierzą, że da się coś zmienić.

Władze słyszą tych ludzi. Rozumieją. I szukają rozwiązań. Powstają ścieżki i parkingi rowerowe. Część ulic jest zwężanych, a nawet zamykanych. Zmieniają się przepisy drogowe: w wielu sytuacjach pierwszeństwo na drodze ma pieszy lub rowerzysta.

Rowerzyści wracają na drogi. Rower staje się znów popularnym środkiem dojazdowym.

Bezpieczeństwo na drogach rośnie. Spada liczba wypadków śmiertelnych. Po trzydziestu latach będzie ich trzy razy mniej! Ludzie więcej się ruszają, są zdrowsi, szczuplejsi. Mniej wydają na paliwo. W miastach jest mniej spalin i hałasu.

Obecnie Holandia jest krajem rowerów. Są tam wspaniałe ścieżki. W niektórych miastach prawie połowa ludzi dojeżdża rowerem. Amsterdam, Groningen, Zwolle i wiele innych. Dla turystów z innych krajów, zwłaszcza ze Stanów Zjednoczonych, jest to prawdziwy szok, że się tak da. Słyszałem nawet o człowieku, który się tam przeprowadził, tak mu się to podobało.

Niesamowite jest, że wystarczą odpowiednie przepisy, dobra sieć zadbanych i równych ścieżek, parkingi dla rowerów (najlepiej strzeżone), wypożyczalnie rowerów miejskich, by wielu ludzi wybierało dwa kółka.

I w drugą stronę, można wszystko rowerzystom utrudniać. Rozmawiałem z wieloma ludźmi na ten temat. Mam w pamięci mnóstwo przykrych historii. "Zostawiłem przypięty w centrum handlowym, ukradli mi. Nowego już nie kupiłem". A czemu nie może być ochroniarza, który odbierze rower, wyda numerek, jak w szatni? Inna historia: "Nie ma ścieżek, jazda jest niebezpieczna. Wybieram samochód. A szkoda, bo brakuje mi sportu". A potem są duże korki i poszerza się ulice dla aut. Może gdyby wybudowano więcej ścieżek, to byłoby mniej korków? "Mam dość daleko do pracy, przyjeżdżam spocony, nie mogę sobie na to pozwolić, a na miejscu nie ma się gdzie umyć". To czemu przepisy nie wymagają instalowania pryszniców w miejscach pracy? "Nie mam gdzie zostawić roweru przed pracą". Ale na wielkie parkingi dla samochodów to zawsze znajdzie się miejsce i pieniądze? "Na mojej uczelni są tylko stojaki, ale nikt ich nie pilnuje". A kurtki to już tak? "Z wózkiem dziecięcym mogę wejść do sklepu, a z rowerem mnie wyganiają, nawet gdy jest dużo miejsca". Czym takim różnią się te pojazdy? To tak jak z chomikiem i szczurem: niby podobne, ale jednego się kocha, a drugiego nienawidzi. "Chciałbym trochę podjechać rowerem, a trochę autobusem. Ale jest za ciasno". Niektóre miasta mają autobusy z zewnętrznymi stojakami na rowery! (Można oczywiście wybrać też rower-składak).

I gdy są takie utrudnienia, to może pojawić się myślenie: "zakupy? Bierzemy samochód". Czy ktoś wtedy przypomni sobie o sakwach rowerowych, przyczepkach, plecakach? "Trzeba zawieźć dzieci do szkoły" - w domyśle: samochodem. A gdy pada deszcz lub jest zimno: samochód. A ktoś powiedział: nie ma złej pogody, jest tylko zły ubiór. No, może za wyjątkiem, gdy jest ślisko lub jest dużo śniegu.

Znam też sporo złych historii o rowerzystach. "Prawie mi przejechał dziecko". "Wjechał szybko na przejście dla pieszych i wpadł pod samochód". "Przejeżdżał blisko zaparkowanych samochodów, otworzyły się drzwi i wypchnęły go na bok, wprost pod jadące auto". Bo bezpiecznej i kulturalnej jazdy na rowerze powinno się uczyć w szkołach.

Rowerzyści nie muszą być traktowani jak ktoś drugiej lub trzeciej kategorii. Widać to na przykładzie Holandii. Na szczęście jest szansa, by zmienić to również w innych krajach, w tym Polsce. Niechętnie nawet piszę słowo "rowerzyści", jakby to była jakaś specyficzna grupa ludzi. Wielu z nas przecież lubi wsiąść na rower.

W temacie polecam filmik o Groningen:

5 komentarzy:

  1. Fajny wpis. Rzeczywiście przydałyby się ścieżki rowerowe bo czasem nie wiadomo czy lepiej jechać jezdnią czy chodnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo sie ciesze, ze Pan znowu dla nas pisze,
    DZIEKUJE

    OdpowiedzUsuń
  3. Od pół roku mieszkam w Holandii i nie mogę się nadziwić, jak fantastycznie rozwinięta jest tu sieć dróg rowerowych, oraz fakt, że ludzie jeżdżą tu rowerami niezależnie od pogody. Sam obecnie dojeżdżam do pracy ok. 8 km i odkąd to robię, skończyły się moje problemy z bolącym kręgosłupem!
    Bardzo się cieszę, że znów Pan pisze, ten blog był dla mnie kopalnią inspiracji na początku mojej minimalistycznej ścieżki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. O, a ja widzę, że Pan też pisze ciekawy blog o minimalizmie: http://szczesliwyminimalista.blogspot.com/ :)

      Usuń

Zachęcam do napisania komentarza :). Chętnie je czytam. Jeśli chcesz komentarzem zareklamować swoją stronę, to proszę upewnij się, że faktycznie przeczytałeś wpis, a Twój komentarz ma co najmniej kilka zdań. Zwiększy to szansę na publikację :).