Edward Stachura wspomniał o czterech sposobach jedzenia: o żarciu, połykaniu, jedzeniu normalnym i uczcie (1). Będę tutaj zachwalał ten ostatni, w którym każdy kęs przeżuwa się 30-50 razy i bierze małe porcje do ust. Przy każdym posiłku.
Jedząc tak wolno zazwyczaj spożywamy mniej, bo sygnał z żołądka, że „już się najadłem” przychodzi z pewnym opóźnieniem (2). Łatwiej jest wtedy schudnąć albo zapobiegać przytyciu, a dzięki temu dbać o dobre samopoczucie i zdrowie.
Jedząc wolniej zwykle unikamy marnowania pieniędzy na zbyt dużą ilość jedzenia. Dokładnie gryząc i przeżuwając sprawiamy, że pokarm się lepiej trawi, łatwiej przyswajają się składniki odżywcze. W ten sposób również zapobiegamy marnotrawstwu.
Lepsze trawienie może poprawiać samopoczucie.
Delektując się wolnym jedzeniem, dostajemy „więcej za mniej”, bo dłużej karmimy nasze zmysły: przez smak, zapach, widok, a nawet dotyk. Nawet jeśli porcja jest mała. W pewnym sensie takie „kontemplowanie” jedzenia nasyca bardziej psychicznie. Co więcej, smak wielu potraw (nie wszystkich) intensyfikuje się i uwalnia dopiero przy dokładnym, długim przeżuwaniu.
Jak powstrzymać się od pośpiechu? Może pomagać liczenie ugryzień. Dobre może też być wyrobienie sobie nawyku odkładania sztućców lub trzymanej w ręku żywności na stół po każdym kęsie. Niektórzy polecają używanie pałeczek do jedzenia, choć ja tego nie robię.
Wolne jedzenie jest też w pewnym sensie praktykowaniem samodyscypliny. Nie sterują mną wówczas zachcianki, to ja je trzymam na wodzy kontrolując tempo.
Jedzenie wolno sprawia czasem problemy. Przeszkadzać może brak czasu. Jeśli już nie jesteśmy zbyt chudzi, to pomoże tutaj zmniejszenie porcji posiłków.
Kolejna trudność pojawia się wtedy, gdy ktoś zadaje nam pytanie, gdy właśnie coś gryziemy. Mamy wtedy do wyboru: połknąć to co mamy, odpowiedzieć z pełną buzią albo chwilę poczekać. To ostatnie przy 30-50 ugryzieniach na kęs może się jednak trochę dłużyć. Pomaga tu branie małych porcji do ust albo pokazanie gestem ręki, że odpowiemy zaraz jak tylko przegryziemy.
Z drugiej strony, dzięki temu że mamy długo zajęte usta, możemy łatwiej stać się dobrymi słuchaczami.
Czy opłaca się robić coś innego w trakcie jedzenia, np. czytać książkę albo patrzeć w monitor? Nieraz może to być kuszące, choć pod pewnymi względami nie jest to dobre. Po pierwsze, słabiej czujemy smak, gdy jesteśmy skoncentrowani na czymś innym. Zatem odbieramy sobie część przyjemności. Po drugie, potencjalnie pogarszamy w ten sposób trawienie. Leslie Bonci z American Dietetic Association wspominała o badaniach, w których odczucia smakowe, zapachowe, wzrokowe i czuciowe związane z żywnością mogą wpływać na zdolność organizmu do wchłaniania pokarmu (3). Zatem patrzenie na to co jemy może poprawiać trawienie. Wynika z tego też również, że może je pogarszać brak estetyki w spożywanych posiłkach, na przykład przy niedbałym, zbyt pośpiesznym przygotowaniu. Nie uważam jednak, że na gotowanie potrzeba dużo czasu. Zwykle wystarczą drobne zabiegi, by posiłki cieszyły również oczy.
Źródła:
(1) Edward Stachura, Jeden dzień, opowiadanie „Nocna jazda pociągiem”
(2) Ana M. Andrade (MS), Geoffrey W. Greene (PhD), Kathleen J. Melanson (PhD), Eating Slowly Led to Decreases in Energy Intake within Meals in Healthy Women, http://www.adajournal.org/article/S0002-8223%2808%2900518-X/abstract
(3) Leslie Bonci, American Dietetic Association Guide to Better Digestion (fragment dostępny w Google Books), strona 7
Kathleen Melanson (PhD), http://www.uri.edu/news/releases/?id=3771 (w badaniu było 15-20 ugryzień na kęs), The University of Rhode Island
Dominique Loreau, Sztuka umiaru, str. 146 - „Jedz powoli kęs po kęsie”
http://zenhabits.net/5-powerful-reasons-to-eat-slower/
Jedząc tak wolno zazwyczaj spożywamy mniej, bo sygnał z żołądka, że „już się najadłem” przychodzi z pewnym opóźnieniem (2). Łatwiej jest wtedy schudnąć albo zapobiegać przytyciu, a dzięki temu dbać o dobre samopoczucie i zdrowie.
Jedząc wolniej zwykle unikamy marnowania pieniędzy na zbyt dużą ilość jedzenia. Dokładnie gryząc i przeżuwając sprawiamy, że pokarm się lepiej trawi, łatwiej przyswajają się składniki odżywcze. W ten sposób również zapobiegamy marnotrawstwu.
Lepsze trawienie może poprawiać samopoczucie.
Delektując się wolnym jedzeniem, dostajemy „więcej za mniej”, bo dłużej karmimy nasze zmysły: przez smak, zapach, widok, a nawet dotyk. Nawet jeśli porcja jest mała. W pewnym sensie takie „kontemplowanie” jedzenia nasyca bardziej psychicznie. Co więcej, smak wielu potraw (nie wszystkich) intensyfikuje się i uwalnia dopiero przy dokładnym, długim przeżuwaniu.
Jak powstrzymać się od pośpiechu? Może pomagać liczenie ugryzień. Dobre może też być wyrobienie sobie nawyku odkładania sztućców lub trzymanej w ręku żywności na stół po każdym kęsie. Niektórzy polecają używanie pałeczek do jedzenia, choć ja tego nie robię.
Wolne jedzenie jest też w pewnym sensie praktykowaniem samodyscypliny. Nie sterują mną wówczas zachcianki, to ja je trzymam na wodzy kontrolując tempo.
Jedzenie wolno sprawia czasem problemy. Przeszkadzać może brak czasu. Jeśli już nie jesteśmy zbyt chudzi, to pomoże tutaj zmniejszenie porcji posiłków.
Kolejna trudność pojawia się wtedy, gdy ktoś zadaje nam pytanie, gdy właśnie coś gryziemy. Mamy wtedy do wyboru: połknąć to co mamy, odpowiedzieć z pełną buzią albo chwilę poczekać. To ostatnie przy 30-50 ugryzieniach na kęs może się jednak trochę dłużyć. Pomaga tu branie małych porcji do ust albo pokazanie gestem ręki, że odpowiemy zaraz jak tylko przegryziemy.
Z drugiej strony, dzięki temu że mamy długo zajęte usta, możemy łatwiej stać się dobrymi słuchaczami.
Czy opłaca się robić coś innego w trakcie jedzenia, np. czytać książkę albo patrzeć w monitor? Nieraz może to być kuszące, choć pod pewnymi względami nie jest to dobre. Po pierwsze, słabiej czujemy smak, gdy jesteśmy skoncentrowani na czymś innym. Zatem odbieramy sobie część przyjemności. Po drugie, potencjalnie pogarszamy w ten sposób trawienie. Leslie Bonci z American Dietetic Association wspominała o badaniach, w których odczucia smakowe, zapachowe, wzrokowe i czuciowe związane z żywnością mogą wpływać na zdolność organizmu do wchłaniania pokarmu (3). Zatem patrzenie na to co jemy może poprawiać trawienie. Wynika z tego też również, że może je pogarszać brak estetyki w spożywanych posiłkach, na przykład przy niedbałym, zbyt pośpiesznym przygotowaniu. Nie uważam jednak, że na gotowanie potrzeba dużo czasu. Zwykle wystarczą drobne zabiegi, by posiłki cieszyły również oczy.
Źródła:
(1) Edward Stachura, Jeden dzień, opowiadanie „Nocna jazda pociągiem”
(2) Ana M. Andrade (MS), Geoffrey W. Greene (PhD), Kathleen J. Melanson (PhD), Eating Slowly Led to Decreases in Energy Intake within Meals in Healthy Women, http://www.adajournal.org/article/S0002-8223%2808%2900518-X/abstract
(3) Leslie Bonci, American Dietetic Association Guide to Better Digestion (fragment dostępny w Google Books), strona 7
Kathleen Melanson (PhD), http://www.uri.edu/news/releases/?id=3771 (w badaniu było 15-20 ugryzień na kęs), The University of Rhode Island
Dominique Loreau, Sztuka umiaru, str. 146 - „Jedz powoli kęs po kęsie”
http://zenhabits.net/5-powerful-reasons-to-eat-slower/
Polecam także przygotowywanie posiłków samemu - inaczej się wtedy patrzy na jedzienie.
OdpowiedzUsuńevolet90: Ja też kiedyś miałem w zwyczaju jedzenie szybko. Przestawiłem się dopiero około rok temu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńR-O: Tak właśnie robię. O tym też będzie kiedyś post.
Ja jem wolno od zawsze - taka już moja natura. Nieraz ze zdumieniem obserwuję osoby, z którymi spożywam posiłek i nie mogę się nadziwić jak pochłaniają spore danie dosłownie w 3 minuty, praktycznie nie gryząc - tak jakby obawiali się, że ktoś im zaraz wyrwie talerz i nie będą mogli dokończyć :P Jak można się spodziewać kończą jeść dużo wcześniej niż ja, a potem siedzą i czekają aż skończę.
OdpowiedzUsuńUważam, że powolne jedzenie ma dużo więcej zalet niż szybkie - przede wszystkim jedząc wolno dbamy o swój żołądek, poza tym mamy wpływ na to ile jemy, gdyż organizm w odpowiednim momencie daje znać, iż jest już syty i nie potrzebuje do szczęścia więcej pożywienia - osoby, które jedzą za szybko wciskają w siebie jedzenie do oporu, zanim zdążą otrzymać taką informację - co może doprowadzić do niestrawności, bólu brzucha, a przede wszystkim do szybkiego przybierania na wadze.
Poza tym jedzenie to "rozkosz smaku" - nie ma sensu skracanie sobie pozytywnych doznań.
Głównym minusem wolnego jedzenia jest właśnie to, że wszyscy siedzący przy stole muszą czekać na tą jedną konkretną osobę jedzącą swoim zwolnionym tempem, a to z kolei może być dla niej niekiedy krępujące - sama niejednokrotnie się o tym przekonałam ;)