Strony

Rowerem do pracy jesienią



Jesienne liście nie zasypały mi roweru.
Mam około 7 km do miejsca pracy, więc dojeżdżam tam głównie rowerem.

„Będę ćwiczył od jutra”
Teraz jesienią jest chłodniej, czasem jedynie kilka stopni powyżej zera. Mimo to jeżdżę dalej, bo dojazdy rowerem to dla mnie 4-5 godzin wysiłku aerobowego tygodniowo. Również trochę siłowego, bo wnoszę i znoszę rower po schodach kilka pięter, nie korzystając z windy. Bez poświęcania dodatkowego czasu na sport. Dzięki temu dbam o swoje samopoczucie, zdrowie i oszczędzam pieniądze.

Kiedyś obawiałem się, że jak będę ojcem, to zaniedbam się fizycznie z powodu braku czasu. A jednak ćwiczę więcej niż kiedyś, pomimo nowych obowiązków.

Zauważyłem też, że wraz z upływem lat coraz trudniej było mi się motywować do aktywności fizycznej. Coraz częściej znajdowałem sobie wymówki, by nie ćwiczyć. Przekładało się to na gorsze samopoczucie i zbędne kilogramy. Teraz już się nie zmuszam: każde wyjście i powrót do i z pracy to sport.

Dawno temu aktywność fizyczna ludzi związana była z przeżyciem. Na przykład biegali, by zdobyć pokarm. Teraz ja mam podobnie: poruszam się fizycznie po to, by zdobyć żywność, zarabiając na życie.

Czy samochodem dojeżdżałbym szybciej? Wliczając tankowanie, mycie, naprawy, itp. mieściłbym się w 3-4 godzinach tygodniowo. Lecz musiałbym dłużej pracować na ten samochód. Dodatkowo szukałbym aktywności fizycznej gdzieś indziej. Wcale więc nie byłoby szybciej. Benzyną samochodu są w pewnym sensie nasze pieniądze, roweru – nasz zbędny tłuszcz. Wolę to drugie. Jazda rowerem jest poza tym przyjemniejsza i do tego na świeżym powietrzu.

Pocenie się

Mam ten komfort, że mogę wziąć prysznic po przyjeździe nie rzucając się w oczy. Można jednak umyć się nawet przy samej umywalce, ścierając mydło kilka razy mokrym ręcznikiem, a szmatką ewentualną wodę z podłogi. Jeśli krępujące jest wejście spoconym do biura i w rowerowym stroju, to w niektórych miejscach można przyjeżdżać i wychodzić troszkę wcześniej.

Natura

Nawet w mieście można cieszyć się z kontaktu z przyrodą. Przez dojazdy rowerami mogę bardziej świadomie przeżywać jesień wszystkimi zmysłami, czuć zimne powietrze muskające mnie po twarzy, oglądać bogactwo jesiennych barw. Może uda mi się jeździć rowerem cały rok? Wtedy dopiero doświadczyłbym pełniej zmienności natury i wszystkich pór roku. W samochodzie byłbym za szybką, tracąc wiele z tych doświadczeń.

Oczywiście obserwuję naturę wtedy, gdy jadę po prostej ścieżce. Często bowiem ze względu na bezpieczeństwo jestem skupiony tylko na jeździe.

Na rowerze mogę wybierać sobie różne trasy dojazdu i poznawać różne ulice, osiedla i zakamarki miasta.

Jesienią jest krótszy dzień i można jeździć o takich porach, by rano jechać o wschodzie słońca, a wieczorem o zachodzie, podziwiając mnogość barw i szczególny nastrój tych pór. Można obserwować zachód i wschód w jednym dniu nawet przy natłoku obowiązków zawodowych i rodzinnych.

Jesienią jest więcej okazji, by podczas dojazdu doświadczać przechodzenia dnia w noc jak też jazdy po ciemku. Gdy jadę po pewnych nieoświetlonych ścieżkach i nie widzę dokładnie drogi, to czasem czuję pewien interesujący dreszczyk. Wieczorna estetyka jest też inna, jest to świat cieni i domysłów. Co prawda nie jest to jazda w świetle księżyca i gwiazd, ale wśród świateł latarni miejskich, jednak to też ma swój urok (no i oczywiście większe znaczenie praktyczne dla bezpieczeństwa).

W ramach kontaktu z naturą można jeszcze powiedzieć, że na rowerze czuję się trochę jak zwierzę na czterech łapach: bo ręce mam na kierownicy, a nogi na pedałach. I „biegam” tak po miejskiej dżungli. Wśród ryku dieslowych bestii - samochodów.

Zimno

W porze jesiennej zawsze zmniejsza się liczba rowerzystów na drodze. Moim zdaniem wystarczy się dobrze ubrać, by ciągle cieszyć się rowerem o tej porze roku. Szczególnie istotne są rękawiczki, szalik, czapka i chroniąca przed wiatrem kurtka. Czasem nawet kominiarka albo coś, co osłoni twarz. Podczas jazdy odczuwalne zimno jest większe, ale jadący rowerzysta wydziela sam ciepło, co zmniejsza uczucie zimna.

Jeżdżenie na zimnie sprawia, że łatwiej jest znosić zimne temperatury. Ja jeszcze wzmacniam ten efekt przez codzienne zimne prysznice. Może to się potem przełożyć na oszczędności na ogrzewaniu.

Gdy jest zimniej, potrzeba trochę więcej ubrań. Jak potem przebrać się w pracy? Niektórzy trzymają na stałe ubranie na zmianę w miejscu pracy, choć oczywiście koszulki, itp. na zmianę trzeba mieć świeże.

Ajka pisała ostatnio o książce „Kody młodości”. Jej autor, dr Marek Bardadyn, przedstawia teorie, że człowiek który ciągle przebywa w „idealnych” warunkach: w komforcie i cieple może nawet szybciej się starzeć od kogoś, kto doznaje wielu zmiennych bodźców środowiskowych, nawet tych nieprzyjemnych (1).

Bezpieczeństwo

Jest dużo zagrożeń podczas jazdy i warto jeździć ostrożnie. Jesienią szczególnie warto zadbać o dobre światła, elementy odblaskowe, najlepiej kurtkę - chodzi o to, by inni rowerzyści i kierowcy nas widzieli. Oto link do historii kierowcy, który omal nie rozjechał słabo widocznego rowerzysty. O bezpieczeństwie na rowerze warto ogólnie więcej poczytać.

Ponieważ mam dużo nierównej drogi, to przez większość czasu jeżdżę z uniesionym tułowiem, nie siedząc prawie wcale na siodełku. W ten sposób chronię się przed różnymi chorobami wynikającymi rzekomo od siedzenia na siodełku.

Niektórzy argumentują, że dojazdy rowerami są bardziej niebezpieczne niż samochodem. Jeśli chodzi o same wypadki, to tak. Jednak Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że długofalowe zagrożenia zdrowotne wynikające z siedzącego trybu życia znacznie przewyższają niebezpieczeństwa śmierci w wypadku rowerowym (2).

Jeśli chodzi o spaliny, to niektórzy rowerzyści używają maski przeciwsmogowej. Wydaje się, że w wielu przypadkach bardziej szkodliwy od wdychania spalin jest brak aktywności fizycznej.

Mam to szczęście, że mogę na miejscu trzymać rower w zamkniętym pomieszczeniu – wiem, że przypięte na zewnątrz często stają się ofiarami kradzieży.

Moje inne artykuły o rowerze do pracy:
Rowerem w deszczu do pracy
Dojeżdżać rowerem do pracy

Przypisy i linki:
(1) dr Marek Bardadyn, Kody młodości, strony 82-84
(2) Światowa Organizacja Zdrowia, A physically active life through everyday transport, http://www.euro.who.int/document/e75662.pdf, strona 9. Ta publikacja jest bardzo ciekawa.
http://en.wikipedia.org/wiki/Cycling

12 komentarzy:

  1. Brawo, Henryku. Fajnie, że Ci się chce! Dojeżdżałam przez 4 lata 11 km do pracy, prawie codziennie, choć miałam słabą drogę, ale w sumie to było bardzo fajne. Przypływ energii z samego rana - lekkie zmęczenie fizyczne (robiłam sobie przy okazji interwały od świateł do świateł), ale za to głowa maksymalnie dotleniona. Stojący w gigantycznym korku do Warszawy ludzie patrzyli z zazdrością, jak odjeżdżam w siną dal :) A latem, gdy dzień dłuższy, często wracając jechałam jeszcze gdzieś pokręcić ze 40-50 km :) Praca w domu ma taki minus, że nie ma tej motywacji z rana, żeby wskoczyć na rower zaraz po przebudzeniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez 16 miesiecy dojezdzalam do pracy rowerem czy slonce czy deszcz. W tamtym czasie bylam szczupla prawie w ogole sie nie przeziebialam, a od wynoszenia i wnoszenia roweru z i do piwnicy czulam, ze mam miesnie. Od 1,5 roku pracuje nieco dalej i zmuszona jestem jezdzic tramwajem. Czesciej choruje, a i rozmiar ubran musialam zmienic na wiekszy. Niedlugo znow bede miala blizej do pracy i mozliwosc dojazdu choc czesciowo rowerem - juz sie nie moge doczekac :). Nie ma nic lepszego jak poranna przejazdzka rowerem i lapanie porannych promieni slonca. Jesienia i zima tez sie dalo, kwestia samozaparcia! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło, że wspomniałeś moją przygodę - tak się składa, że planowałem napisać kilka słów więcej - bo o tej porze roku z widocznością rowerzystów coraz gorzej.

    Dojeżdżałem kiedyś do pracy rowerem w zimie - miałem o tyle fajnie, że do pracy jechałem z górki cały czas - droga powrotna to zmęczenie + prysznic po powrocie.

    Z resztą co to za problem, że głupio jest do pracy wjeżdżać w profesjonalnym rowerowym stroju??? Jak się ludziom nie podoba - to się niech wreszcie dostosują do życia w XXI wieku i nie żyją jak w zaścianku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z resztą nawet w ostatnim poście zaznajomiony autor bloga zażartował (zażartował???) że rowerzysta w artykule o sporcie to pedzio.

    Skąd się biorą takie stereotypy i pomysły? Z przekonania, że jeśli nosisz obcisłe gacie na rower - to musisz być homosiem?

    no rozpisałem się, bo mnie zszokowało, że rowerowy strój może być wstydliwy (a znalazłem już na ten temat kilka negatywnych wypowiedzi na blogosferze)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tofalaria: interwały od świateł do świateł - świetny pomysł. Ogólnie to jestem pod wrażeniem, że kilka lat jeździłaś rowerem 11 km w jedną stronę.

    exult: ciekawe spostrzeżenia: niesamowite, że gdy jeździłaś, to nie chorowałaś.

    R-O: fajnie napisałeś o tym zaścianku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Próbowałam, mam fajną drogę 7 km przez las, ale pod górkę i niestety w pacy brak warunków, żeby się przebrać i umyć, ciasna łazienka, brak miejsca na przechowywanie ubrań na zmianę i roweru - czułam się nieświeżo i zaprzestałam.
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobieta sama przez las - czy to bezpieczne?

    Brak warunków, by się umyć i przebrać oraz brak miejsca na schowania roweru to rzeczywiście duży minus i nie dziwię się, że zrezygnowałaś.

    Czasami jest opcja, by np. wykupić karnet na pobliskiej siłowni i tam brać prysznic i się przebierać (bez chodzenia na samą siłownię - to może i tak wyjść taniej niż za benzynę). Nie zawsze jednak jest to możliwe albo wygodne.

    Czasem też, gdy jest dużo chętnych w firmie na dojazdy rowerowe, to można próbować rozmawiać z właścicielem budynku, czy nie da się dobudować dodatkowej łazienki. Dla samochodów stawia się specjalnie parkingi, czemu dla rowerzystów nie buduje się łazienek?

    OdpowiedzUsuń
  8. Imo przez las bezpieczniej jak przez blokowisko - siłowni w pobliżu pracy brak,
    firma mała z rowerem ja jedna :)
    Teraz co rano biegam w lesie - sama :) cudnie jest
    ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast niewygodnego szalika polecam buffa, najlepiej oryginalnego. Wspaniała rzecz dla każdego minimalisty - mały, lekki, wygodny i multifunkcjonalny. Świetny wynalazek ;)

      Usuń
  9. Jako student fizjoterapii i amator kolarstwa pragnę poinformować, iż normalnie człowiek wdycha 6l powietrza na minutę. Np. w Krakowie gdzie powietrze jest nawet o stężeniu przekraczającym kilka razu normy zanieczyszczeniowe już samo oddychanie jest szkodliwe. Przy intensywnej jeździe na rowerze wdycha się do 200l powietrza na minutę. Rachunek zanieczyszczenie x wysiłek x ilość wdychanego powietrza jest prosty. Dlatego znaleźć można przypadki zatruć kurierów rowerowych. Polecam poszukać półmasek przeciwzanieczyszczeniowych.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niebanalny blog. Ale trafia mnie gdy widzę jak jeden rowerzysta z drugim zamiast po ścieżce rowerowej - pedałuje jezdnią! Dlaczego? Po złości? Często w sposób uniemożliwiający jego wyprzedzenie! Wrrr... udusić to mało!

    OdpowiedzUsuń
  11. osobiście nie jeżdżę rowerem do pracy, ale za to codziennie rano staram się biegać 6-8 km, ruch to zdrowie :):) a ile enrgii potem jest przez cały dzień

    OdpowiedzUsuń