Autor: Alfred Palmer (Library of Congress) |
Jednym z motywów tego bloga o minimalizmie jest szukanie naturalnych dróg do zadowolenia, zdrowia i prawidłowej pracy organizmu. Do tego, by czuć się dobrze przy minimum wydatków. Powietrze ma w tej kwestii swój udział.
Gdy ciągle przebywamy w zamkniętych pomieszczeniach: mieszkaniu, biurze, sklepie, lokalu czy samochodzie, to nie oddychamy najlepszym powietrzem. A to wpływa na pogorszenie naszego samopoczucia. Kto wie, jak często przez złe powietrze pojawia się chęć poprawienia sobie nastroju różnymi wydatkami, jedzeniem i używkami?
Powietrze w domu
Nawet w mieście powietrze domowe jest zwykle gorsze niż to na zewnątrz (1). Są oczywiście nieliczne wyjątki: bliskość niektórych zakładów przemysłowych, smog, okna trzy metry od zakorkowanej ulicy.
Warto więc często wietrzyć. Dobrą praktyką jest otwieranie szeroko okien i balkonów, nawet z odsłoniętymi firankami i zasłonami. Najważniejsze pory wietrzenia to rano po obudzeniu się oraz przed pójściem spać. Rano powietrze na zewnątrz jest mało zanieczyszczone spalinami (przydaje się tutaj wczesne wstawanie). Wietrzenie wieczorem poprawia jakość snu i samopoczucie na następny dzień. Warto dodatkowo jeszcze kilka razy wietrzyć w ciągu dnia. Kilka, kilkanaście minut za każdym razem.
Gdy jest bardzo zimno, można wietrzyć pomieszczenia, w których w danej chwili nie przebywamy. Lepiej zakręcić wtedy ogrzewanie, bo co prawda wleci świeże powietrze, ale „wylecą” nam pieniądze. Gdy dobrze znosimy zimno, to można mieć lekko otwarte lub przynajmniej rozszczelnione okna na noc. Warto wspomnieć, że im mocniej ogrzewamy, tym bardziej wysuszamy śluzówki, co może utrudniać oddychanie.
Pomimo niskich temperatur wolę otwierać okna jak najczęściej i założyć ciepły sweter i kapcie, a na noc ciepło się ubrać. Niektórzy Japończycy podobno siedzą w biurach w cienkich rękawiczkach... Niestety, z powodu samochodów na ulicy, wielu ludzi po otworzeniu okien wpuszcza do domu nieprzyjemny i szkodliwy hałas. Samochody – cóż to za wspaniałe wynalazki.
Ćwicząc w domu warto otwierać okna, bo organizm w ruchu potrzebuje więcej powietrza.
Dobrze jest unikać chemii domowej, stosując jak najbardziej łagodne środki czystości. Żadnych „odświeżaczy” powietrza, bo według mnie one je zanieczyszczają różnymi środkami chemicznymi.
Są rośliny oczyszczające powietrze (2), np. skrzydłokwiat i draceny. Są na pewno milsze od urządzeń filtrujących powietrze. No i nie wymagają prądu. Klimatyzacja też może pogarszać jakość powietrza (3).
To może być zaskakujące, ale powietrze domowe jest lepsze, gdy posiadamy mało rzeczy. Każda rzecz ma swój zapach, czyli wydziela jakieś cząsteczki do powietrza. Oprócz tego się kurzy. Dodatkowo, im więcej rzeczy, tym więcej mamy mebli. A z wielu tych dzisiejszych „nowoczesnych” rozchodzą się różne potencjalnie szkodliwe substancje (4). Szczególnie, gdy meble są nowe. Czasami jeszcze nawet pół roku od produkcji łatwo można wyczuć intensywny chemiczny zapach. Zgadnijmy, czy jest on dla nas korzystny?
W kuchni warto gotować na płytkach elektrycznych zamiast na piecykach gazowych (5).
Tu jeszcze ciekawostka: kominki są co prawda romantyczne i bardzo miło się przy nich siedzi, ale z wielu z nich wydziela się dużo różnych szkodliwych substancji do powietrza (6).
Być jak najwięcej na powietrzu
Świeże powietrze jest jednym z powodów, dla których wolę dojeżdżać rowerem do miejsca pracy (mam 7 kilometrów w jedną stronę), chodzić na targ zamiast do sklepu, a ze znajomymi pójść na spacer niż do lokalu (czuję się dość bezpiecznie w moim mieście). Przy okazji dostarczam sobie zdrowego ruchu i mniej wydaję.
Moje dziecko jest na dworze spokojniejsze. Wyczuwa, co jest dobre. Owszem, noszenie i zmiana widoków gra tutaj ważną rolę, ale samo powietrze też jest istotne.
Jadąc rowerem staram się unikać ruchliwych ulic i godzin szczytu. Na targ wybieram się wcześnie, gdy jest mały ruch samochodowy.
Gdy ciągle przebywamy w zamkniętych pomieszczeniach: mieszkaniu, biurze, sklepie, lokalu czy samochodzie, to nie oddychamy najlepszym powietrzem. A to wpływa na pogorszenie naszego samopoczucia. Kto wie, jak często przez złe powietrze pojawia się chęć poprawienia sobie nastroju różnymi wydatkami, jedzeniem i używkami?
Powietrze w domu
Nawet w mieście powietrze domowe jest zwykle gorsze niż to na zewnątrz (1). Są oczywiście nieliczne wyjątki: bliskość niektórych zakładów przemysłowych, smog, okna trzy metry od zakorkowanej ulicy.
Warto więc często wietrzyć. Dobrą praktyką jest otwieranie szeroko okien i balkonów, nawet z odsłoniętymi firankami i zasłonami. Najważniejsze pory wietrzenia to rano po obudzeniu się oraz przed pójściem spać. Rano powietrze na zewnątrz jest mało zanieczyszczone spalinami (przydaje się tutaj wczesne wstawanie). Wietrzenie wieczorem poprawia jakość snu i samopoczucie na następny dzień. Warto dodatkowo jeszcze kilka razy wietrzyć w ciągu dnia. Kilka, kilkanaście minut za każdym razem.
Gdy jest bardzo zimno, można wietrzyć pomieszczenia, w których w danej chwili nie przebywamy. Lepiej zakręcić wtedy ogrzewanie, bo co prawda wleci świeże powietrze, ale „wylecą” nam pieniądze. Gdy dobrze znosimy zimno, to można mieć lekko otwarte lub przynajmniej rozszczelnione okna na noc. Warto wspomnieć, że im mocniej ogrzewamy, tym bardziej wysuszamy śluzówki, co może utrudniać oddychanie.
Pomimo niskich temperatur wolę otwierać okna jak najczęściej i założyć ciepły sweter i kapcie, a na noc ciepło się ubrać. Niektórzy Japończycy podobno siedzą w biurach w cienkich rękawiczkach... Niestety, z powodu samochodów na ulicy, wielu ludzi po otworzeniu okien wpuszcza do domu nieprzyjemny i szkodliwy hałas. Samochody – cóż to za wspaniałe wynalazki.
Ćwicząc w domu warto otwierać okna, bo organizm w ruchu potrzebuje więcej powietrza.
Dobrze jest unikać chemii domowej, stosując jak najbardziej łagodne środki czystości. Żadnych „odświeżaczy” powietrza, bo według mnie one je zanieczyszczają różnymi środkami chemicznymi.
Są rośliny oczyszczające powietrze (2), np. skrzydłokwiat i draceny. Są na pewno milsze od urządzeń filtrujących powietrze. No i nie wymagają prądu. Klimatyzacja też może pogarszać jakość powietrza (3).
To może być zaskakujące, ale powietrze domowe jest lepsze, gdy posiadamy mało rzeczy. Każda rzecz ma swój zapach, czyli wydziela jakieś cząsteczki do powietrza. Oprócz tego się kurzy. Dodatkowo, im więcej rzeczy, tym więcej mamy mebli. A z wielu tych dzisiejszych „nowoczesnych” rozchodzą się różne potencjalnie szkodliwe substancje (4). Szczególnie, gdy meble są nowe. Czasami jeszcze nawet pół roku od produkcji łatwo można wyczuć intensywny chemiczny zapach. Zgadnijmy, czy jest on dla nas korzystny?
W kuchni warto gotować na płytkach elektrycznych zamiast na piecykach gazowych (5).
Tu jeszcze ciekawostka: kominki są co prawda romantyczne i bardzo miło się przy nich siedzi, ale z wielu z nich wydziela się dużo różnych szkodliwych substancji do powietrza (6).
Być jak najwięcej na powietrzu
Świeże powietrze jest jednym z powodów, dla których wolę dojeżdżać rowerem do miejsca pracy (mam 7 kilometrów w jedną stronę), chodzić na targ zamiast do sklepu, a ze znajomymi pójść na spacer niż do lokalu (czuję się dość bezpiecznie w moim mieście). Przy okazji dostarczam sobie zdrowego ruchu i mniej wydaję.
Moje dziecko jest na dworze spokojniejsze. Wyczuwa, co jest dobre. Owszem, noszenie i zmiana widoków gra tutaj ważną rolę, ale samo powietrze też jest istotne.
Jadąc rowerem staram się unikać ruchliwych ulic i godzin szczytu. Na targ wybieram się wcześnie, gdy jest mały ruch samochodowy.
Lubię też czytać na balkonie. Najlepiej wolno sobie chodząc tam i z powrotem. Gdybym miał ogród, czytałbym w ogrodzie.
Oczywiście ciężko jest być na dworze przy silnych mrozach. Mimo to siedzenie wtedy ciągle w domu może być niekorzystne.
Niestety, mieszkając w centrum miasta, blisko skrzyżowań, ruchliwych ulic, fabryk albo w miastach położonych w kotlinach będziemy stale narażeni na gorsze powietrze.
O unikaniu biernego i czynnego palenia chyba nie muszę pisać ...
Co ciekawe, wiele z tych elementów, o których tutaj piszę odnośnie oddychania lepszym powietrzem, jest związana z minimalistycznymi wyborami, np. brak samochodu, rower, skromne środki czystości, mało rzeczy, mało wydatków, niepalenie.
Dbać o powietrze
Czyste powietrze jest ważne dla zdrowia i samopoczucia ludzi, więc nie chcę go zanieczyszczać. Spaliny i pył (szczególnie PM10) od samochodów czy od palenia w piecach (zwłaszcza gdy ludzie palą w nich stare opony i inne nieodpowiednie do tego rzeczy) mają swój udział w powstawaniu u ludzi chorób płuc, serca, astmy, alergii i nowotworów, Alzheimera a nawet wad wrodzonych u dzieci (7). Do tego skracają życie. Chociażby dlatego nie mam samochodu.
Często zdarzało mi się słyszeć komentarze w stylu „i tak umrzemy, po co się przejmować czystym powietrzem, zdrową żywnością, zdrowym stylem życia”. Nie zgadzam się – bo te wszystkie elementy wpływają na nasze samopoczucie już teraz.
Jak wygląda zagęszczenie PM10 w Twoim mieście? Dane zebrała Światowa Organizacja Zdrowia tutaj: http://www.who.int/entity/phe/health_topics/outdoorair/databases/OAP_database_8_2011.xls (tam jest kilka zakładek, trzeba wybrać „PM10 (cities)” i odnaleźć Polskę).
Przypisy i źródła:
(1) http://en.wikipedia.org/wiki/Indoor_air_quality
(2) http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_air-filtering_plants
(3) http://en.wikipedia.org/wiki/Air_conditioning#Health_issues
(4) http://en.wikipedia.org/wiki/Indoor_air_quality#Volatile_organic_compounds
(5) http://en.wikipedia.org/wiki/Butane#Effects_and_health_issues
(6) http://www.who.int/indoorair/en/index.html
(7) http://en.wikipedia.org/wiki/Particulates#Health_effects,
http://www.who.int/phe/health_topics/outdoorair/en/index.html
http://en.wikipedia.org/wiki/Air_pollution
Popieram w pełni,
OdpowiedzUsuńsam jestem tzw "pies na powietrze"
wietrzę niemal co chwila, także w zimie, także w pracy
przewietrzanie nie powoduje strat na ogrzewaniu, jak to piszą na wielu innych stronach "mądrych inaczej", bo przedmioty w pomieszczeniu i siany mają bezwładność cieplną
reasumując - wietrzenie i dopuszczanie do nas świeżego powietrza jest oszczedne!
Najlepiej, jesli nie pracuje sie na etacie, wyprowadzic sie pod miasto lub na wies : ) Tanio i zdrowo. Dojazdy do pracy w miescie tez sa jakas opcja, z tym, ze musza byc naprawde wygodne, korki lub brudne pociagi odpadaja.
OdpowiedzUsuńR-O: a co, gdy w kaloryferze jest termostat?
OdpowiedzUsuńAnonimowy: prawda, że dojazd musi być w miarę dogodny. Z niektórych miejsc ciężko dojeżdżać rowerem/pociągiem/autobusem.
W Małopolsce działa strona poświęcona zanieczyszczeniom powietrza - można też otrzymywać maila z ostrzeżeniem.
OdpowiedzUsuńMyślę, że w innych województwach też można coś takiego znaleźć.
http://www.malopolska.pl/Obywatel/EKO-prognozaMalopolski/Malopolska/Strony/default.aspx
Świetny link!
OdpowiedzUsuń